Ten film mógłby być świetny. Jednak został zmarnowany przez ekstremalnie dużą dawkę żartów o męskim przyrodzeniu. To wygląda tak, jakby do bardzo dobrego scenariusza menadżerowie aktorów odgrywających dwóch głównych bohaterów wymusili dodanie zestawu niskich lotów gagów, żeby podtrzymać wizerunek "artystyczny" swoich klientów. Gdyby zrobić reedycję tego filmu wycinając głupawe 20-30 minut, to może panowie Sandler i Rogen mieliby na koncie swój najlepszy film w karierze.