Oczywiście znakomita reżyseria, niesamowita choreografia, podobnie dekoracje, zdjęcia , również wciąga choć dobrze znana fabuła. Niestety muzyka zawodzi. Melodie nudzą, żaden utwór z oryginału nie był wielkim przebojem, sceny śpiewane nużą bo nie wciąga muzyka. Również mieszane uczucia mam do obsady. Za długi...
Cóż, każdy ma swój gust, ale akurat muzyka to absolutny klasyk i perełka za perełką... A jeszcze po delikatnym liftingu względem wersji z '61 brzmi wręcz perfekcyjnie.
Jak to żaden utwór z oryginału nie był wielkim przebojem? Somewhere? Tonight? I feel pretty? America? Maria? Something's coming? Przecież to jedne z największych hitów w historii musicalu. Muzyka Bernsteina wyszła poza musical - np. Somewhere śpiewali Diana Ross, Phil Collins, Barbra Streisand, Pet Shop Boys itd.
Tak jak oryginalne WSS było filmem raczej miernym, tak kawałki zeń są legendarne.